„Kamera mocno mnie onieśmiela”, Wojciech Chmielarz o premierze serialu „Żmijowisko”

Plan serialu „Żmijowisko", fot: Jarosław Sosiński/Canal+

Plan był taki, że spotkam się z Wojtkiem i nagramy krótkie wideo, w którym opowie o swoich wrażeniach po pierwszym odcinku „Żmijowiska”. Słabo nam jednak poszło zgranie grafików, więc łapcie krótką rozmowę w wersji tekstowej. Oglądaliście, podobało się? A może macie jakieś uwagi co do produkcji Canal+ Polska?

Wojtku, przede wszystkim gratulacje z powodu debiutu aktorskiego. Jako młody chłopak pewnie marzyłeś, żeby zagrać w jednej produkcji z Cezarym Pazurą, a tu proszę, udało się. Jak do tego doszło, że wystąpiłeś w „Żmijowisku”? Casting, a może po prostu przechodziłeś z tragarzami ;)? No i najważniejsze, czy pojawisz się w kolejnych odcinkach?

Ha! Okej. Tutaj historia akurat jest dość prosta. Akurat byłem na planie, a Łukasz Palkowski zapytał, czy nie zechciałbym wystąpić przed kamerą. Chciałem 🙂 Powiem Ci, że ten mój występ jest oczywiście króciutki i raczej w kategorii mrugnięcia okiem do widza, ale nerwy były. Jednak kamera mocno onieśmiela. A do tego masz taką świadomość, że oprócz ciebie na planie jest kilkanaście innych osób i ich praca zależy od tego, czy ty dobrze wykonasz swoją robotę.

Pierwszy odcinek widziałeś na długo przed premierą, a jak zareagowali znajomi, czytelnicy? Masz już informacje zwrotne?

Póki co jest dobrze. Czytelnicy są zadowoleni, znajomi są zadowoleni, widzowie, którzy nie znali wcześniej książki, również. Wydaje mi się, że udało nam się stworzyć coś naprawdę fajnego. Ale z oceną poczekajmy jeszcze do zakończenia serialu.

Wojciech Chmielarz, fot: Wojciech Rudzki/Wydawnictwo Marginesy

Apetyt rośnie w miarę jedzenia? To znaczy, czy już marzy Ci się ekranizacja „Rany”, ewentualnie cyklu z Jakubem Mortką? 

Odpowiem szczerze – nie marzy mi się żadna ekranizacja. Ale żeby była jasność, ja się bardzo cieszę ze „Żmijowiska” i będę się cieszył z każdej następnej propozycji. Ale to nie jest tak, że dniami i nocami chodzę po domu i zastanawiam się, co by się teraz nadawało do ekranizacji i czemu producenci do mnie nie dzwonią. Zawsze marzyłem o tym, żeby być pisarzem. To marzenie udało mi się spełnić. I na dalej będę skupiał, żeby pisać jak najlepsze książki. Jeśli jakąś uda się kiedyś przenieść jeszcze na ekran to super, ale to nie jest i nigdy nie było najważniejsze.

Wracając do „Żmijowiska”, to kiedy uwierzyłeś, że z serialem wszystko się uda, że on na pewno powstanie?

W momencie, kiedy trafiłem w wakacje na plan i zobaczyłem tę grupę blisko pięćdziesięciu osób, które ciężko zasuwają na to, żeby wszystko się udało. Zdaję sobie sprawę, że świat filmowy bywa okrutny. Znam projekty, które były odwoływane w dosłownie ostatniej chwili. Nie jest też wielką tajemnicą, że już lata temu miała powstać filmowa ekranizacja „Farmy Lalek”. Nie udało się, chociaż PISF przyznał już dotację. Dlatego przez cały czas, kiedy pracowałem nad scenariuszem, kiedy rozmawialiśmy z Aurum Films czy Canal Plus, powtarzałem sobie – spokojnie, nie ciesz się za bardzo, to jeszcze nic nie znaczy. Ale tym razem historia znalazła swoje szczęśliwe zakończenie.

Od dzisiaj będziesz sprawdzał oceny nie tylko na lubimyczytac.pl, ale też na filmwebie? A może  jednak masz wrażenie, że „Żmijowisko” nie jest do końca Twoim dzieckiem, a raczej dziełem zespołowym?

O! Serialowe „Żmijowisko” to zdecydowanie dzieło zespołowe! Zaczynając od początku, to ogromny wkład wniosła współscenarzystka Dana Łukasińska. Potem reżyser Łukasz Palkowski, odpowiedzialny za zdjęcia Michał Sobociński, ludzie od castingu, dekoracji, charakteryzacji, wybierania lokacji, kierownicy produkcji i planu, a wreszcie aktorzy. Ale to dobrze! To było dla mnie w tej całej historii najciekawsze – co z tą książką zrobią inni! Co z niej wydobędą, co będzie dla nich ważne i istotne. I dlatego to doświadczenie było tak fascynujące.

Czy jest przewidziany drugi sezon serialu, czy wszystko skończy się na siedmiu odcinkach?

Póki co czekamy na reakcję widzów. Co będzie dalej, zobaczymy.