„Mogłem być zapitym bezrobotnym we Francji”. Maciej Zaremba Bielawski w „Cyklu bez nazwy”

Maciej Zaremba Bielawski, fot: smakksiazki.pl

Był Kazik Staszewski, był Mariusz Szczygieł, jest Maciej Zaremba Bielawski. Od zawsze chciałem mieć cykl rozmów, w trakcie których bez pośpiechu, spokojnie, będę mógł porozmawiać z ludźmi, którzy sporo w życiu osiągnęli, a do tego potrafią ciekawie opowiadać. Tak powstał „Cykl bez nazwy”. Do Macieja Zaremby Bielawskiego jedzie się ze Sztokholmu dwoma autobusami, przepływa promem, bo latem mieszka razem z żoną na urokliwej wyspie Yxlan. Porozmawialiśmy o antysemityzmie, ale też wąchaniu „Playboya”, krytykowaniu kraju, do którego się przyjechało, ale też o powstającej właśnie książce i tęsknocie za Polską. Jest o kompleksach, pokorze i ucieczce. Zostawiam Państwa z tym niesamowicie mądrym człowiekiem, w towarzystwie którego czułem się jak chłopak z blokowiska w potarganych krótkich spodenkach. Spodnie miałem czyste i długie, ale z blokowiska przecież jestem. 

Maciej Zaremba Bielawski wylądował w Szwecji w 1969 roku. Był pracownikiem fizycznym na budowie, a teraz pisze teksty dla jednego z największych szwedzkich dzienników – „Dagens Nyheter”. Jest autorem następujących książek, które ukazały się w języku polskim: „Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji”, „Higieniści. Z dziejów eugeniki”, „Leśna mafia. Szwedzki thriller ekologiczny”, „Dom z dwiema wieżami”.