To był moment, czyli historia ślimaka, który ekspresowo wkurzył kuratorium oświaty

www.unsplash.com/Pascal van de Vendel

Na dobranoc perypetie ślimaka, który zesłał na jedną z podstawówek w Olsztynie gniew kuratorium oświaty. Na tyle zezłościł jego przedstawicieli, że w szkole zarządzono kontrolę. Wszystko zaczęło się niewinnie, od podarowania przez jednego z rodziców szkolnej bibliotece książki „Kim jest ślimak Sam?”. Miało być jak w bajce, a wyszło jak u Mrożka. Czym zawinił sympatyczny Sam, bohater książki Jakuba Szamałka i Marii Pawłowskiej?

Poszło o to, że w bajce ślimak nie może się zdecydować, czy jest chłopcem czy dziewczynką, więc szkolna psycholożka wysyła go z misją do lasu. Tam Sam dowiaduje się, że nie ma jednego „prawidłowego” sposobu życia i tworzenia rodziny. Jak na całe zamieszanie związane ze ślimakiem zareagowali autorzy? Łapcie krótką rozmowę.

Jak się czujecie jako autorzy bajki, która zagraża prawidłowemu rozwojowi dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 13 w Olsztynie?

Przede wszystkim cieszymy się, że rodzice podarowali egzemplarz szkolnej bibliotece – bardzo nam miło, że ktoś pomyślał o naszym ślimaczku jako wartościowym dodatku do księgozbioru. Szkoda tylko, że przysporzyło to tyle kłopotów dyrekcji i nauczycielom oraz nauczycielkom. No, i oczywiście nie wydaje nam się, żeby ta książeczka stanowiła zagrożenie dla rozwoju dzieci. Chcielibyśmy myśleć, że wręcz przeciwnie – miała uczyć akceptacji, a przy okazji pokazać kilka ciekawostek ze świata zwierząt.

Cała ta sytuacja bardziej Was śmieszy czy żenuje?

Przede wszystkim nas smuci. Chociaż mamy też małą satysfakcję, że znaleźliśmy się na indeksie ksiąg zakazanych. 

Kim jest ślimak Sam i czym naraził się przedstawicielom kuratorium?

Ślimak Sam jest sympatycznym zwierzątkiem, które, w przeciwieństwie do innych uczniów i uczennic, nie jest pewne swojej płci (większość ślimaków jest hermafrodytyczna, to znaczy ma gonady obu płci). Początkowo wywołuje to konsternację i sprawia, że ślimaczek czuje się wykluczony, ale dzięki pomocy mądrej pedagożki kapibary odnajduje swoje miejsce w szkole i poznaje nowych przyjaciół. Kim jest Ślimak Sam” jest też naszym sprzeciwem na wykorzystywanie natury do usprawiedliwiania dyskryminacji. Homoseksualność oraz płynność płci występuje w naturze powszechnie – w przeciwieństwie do homofobii czy transfobii. Argument, że homoseksualizm jest „nienaturalny” jest wybitnie nietrafiony. Zaznaczmy przy tym, że to, czy coś jest naturalne czy nienaturalne – w sensie, czy występuje albo nie występuje u innych niż człowiek gatunków – nie powinno mieć żadnego znaczenia w tym, kto ma pełnię praw obywatelskich, a kto nie. Tu kierunek powinny wyznaczać prawa człowieka, a nie pseudobiologia.

Książka wzbudzała już kontrowersje po prawej stronie sceny medialnej  w 2015 roku, chwilę po premierze. Dwa lata temu Sam nie spodobał się w Poznaniu, gdzie jeden z mieszkańców miasta zarzucił urzędniczce, że czytanie tej książki dzieciom „stoi w sprzeczności z wartościami rodzinnymi”. Ręce opadają?

I czułki też. Naszym zdaniem ta książka jest jak najbardziej prorodzinna – na jej kartach pokazujemy wiele szczęśliwych rodzin. A to, że nie wszystkie wpisują się w model „tata plus mama plus dzieci”? Taka jest otaczająca nas rzeczywistość, czy się to komuś podoba, czy nie.

Bajka o Samie kończy się happy endem, jak skończą się jej losy w polskich szkołach?

Sami chcielibyśmy wiedzieć… Nasza książeczka ukazała się niedawno w Tajwanie, w przekładzie na mandaryński. Poleca ją tamtejsze Ministerstwo Edukacji. Może któregoś dnia i polska wersja doczeka się takiej rekomendacji.