„Czytelnictwo – jak przez Ministerstwo (nie) jest promowane. Lutowy felieton Wojciecha Chmielarza

Wojciech Chmielarz, Wojciech Rudzki/Wydawnictwo Marginesy

W połowie lutego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosiło wyniki programu „Promocja czytelnictwa”. Od razu pojawiły się głosy krytyczne, bo dofinansowania nie dostał chociażby Festiwal Conrada czy Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. Ale moim zdaniem są poważniejsze powody do zmartwienia.

Oczywiście „Conrada” jest żal. To w końcu najważniejsza chyba impreza literacka w Polsce. Licząca się do tego w Europie. Taka, na którą chętnie przyjeżdżają gwiazdy światowego formatu. Ale też nie mam wątpliwości, że ze wsparciem ministerstwa lub nie, festiwal sobie poradzi. Znajdą się inni sponsorzy. Swoje być może dołożą czytelnicy, bo przykład Europejskiego Centrum Solidarności pokazuje, że jest to możliwe. Na pewno nie będzie łatwo. Być może będzie skromniej. Ale festiwal sobie poradzi. Podobnie z Literackim Sopotem. Zresztą, odejście od dofinansowania dużych imprez literackich być może nawet, zaryzykuję taką tezę miałoby jakiś sens, gdyby zamiast tego stała za tym jakaś głębsza myśl. Ja jednak niestety takiej nie widzę.

 

Literacki Sopot, fot: smakksiazki.pl

Osobiście mnie boli, że dotacji nie dostały takie imprezy jak Festiwal Literacki Góry Literatury, Festiwal MiedziankaFest czy Festiwal im. Zygmunta Haupta w Gorlicach. Wszystkie trzy prezentują bardzo wysoki poziom. Mają już swoją markę. I przede wszystkim, odbywają się nie w wielkich miastach, ale w często zaniedbanych kulturalnie miasteczkach. Wydaje mi się, że jest coś niesamowicie pozytywnego i ważnego w tym, że do takich miejscowości jak Gorlice, Miedzianka czy Nowa Ruda przyjeżdżają najważniejsze nazwiska polskiej literatury. I mogą tam liczyć na wspaniałą publiczność. Dzieją się przy tym jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, następuje aktywizacja i integracja lokalnej społeczności. Widziałem to na własne oczy. Mieszkańcy, organizatorzy, wolontariusze – wszyscy są niewiarygodnie (i słusznie) dumni z tego, co udało im się osiągnąć. Wkładają w organizację festiwalu ogromną ilość pracy i robią wszystko, żeby kolejna edycja była jeszcze lepsza od poprzednich. Po drugie, w Polsce powoli wykształca się pewna moda na jeżdżenie na letnie festiwale literackie (Góry Literatury i MiedziankaFest). Pojawiła się publiczność, która lubi swój urlop spędzać jeżdżąc po Polsce za ulubionymi autorami. To zjawisko, które należałoby wspierać i promować. Ministerstwo ma jednak inne plany. Jakie? Tego nie wiem.

Nie wiem również w jaki sposób można promować literaturę, totalnie przy tym olewając literaturę gatunkową i komiks. Dotacji nie dostała żadna impreza związana z fantastyką, kryminałem czy horrorem. Żadna! Na wsparcie nie mogą liczyć festiwale kryminału, czy to takie, który miałby się odbyć w większym mieście, czy te z mniejszych ośrodków. Odpadły takie uznane konwenty fantastyczne jak Falkon i Pyrkon. Tymczasem, jak to napisał u siebie na Facebooku Marcin Zwierzchowski (publikujący min. w Nowej Fantastyce, Tygodniku Polityka) są to dla wielu młodych ludzi wydarzenia wręcz formacyjne. Dają możliwość odnalezienia, jak to określa publicysta – „swojego plemienia”. A ja się z nim absolutnie zgadzam. To właśnie na takich fanowskich imprezach można znaleźć podobnych nam miłośników gatunku. To tam poznamy swoich ulubionych pisarzy. Weźmiemy udział w prelekcjach, spotkaniach, warsztatach. I wreszcie, co najważniejsze – to najczęściej są imprezy, które powstają oddolnie. W oparciu o kluby fantastyki, czytelników kryminałów, środowiska fanowskie albo po prostu są dziełem garstki zapaleńców, którym kiedyś wpadł do głowy szalony pomysł. Jeśli gdzieś promować literaturę, czytelnictwo to właśnie tam! To ci ludzie wiedzą, czego pragną czytelnicy. Są na bieżąco z kulturalnymi zjawiskami, trendami i na bieżąco na nie reagują. Dają czytelnikom to, czego ci oczekują i pozwalają zdobyć nowych. Tymczasem Ministerstwo z jakiegoś powodu postanowiło nie zauważyć ich ciężkiej pracy.

Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, fot: materiały prasowe

Kto w takim razie dostał dotację? 180 tysięcy złotych przypadnie Fundacji Augusta hr. Cieszkowskiego na produkcję programu telewizyjnego „Kronos”. Nawet zakładając, że audycja jest wartościowa, to niech mi ktoś wytłumaczy w jaki sposób program typu gadającej głowy (na czarnym tle), emitowany na antenie niszowej TVP Kultura miałby promować czytelnictwo. To dla mnie przykład skrajny, ale dużo jest w wynikach konkursu inicjatyw, które z założenia są kierowane do bardzo ograniczonego grona osób. Do specjalistów w danych dziedzinach. Czytelników już zaangażowanych. Wręcz wyrafinowanych. Pewnie tym wszystkim działaniom przydałoby się ministerialne wsparcie, ale czy koniecznie z programu, który ma promować czytelnictwo!? W obecnej sytuacji trzeba zachęcać ludzi, żeby w ogóle wzięli książkę do ręki, a nie przekonywać ich zapoznania się z twórczością awangardowych poetów czy mało znanych, trudnych pisarzy.

A na koniec odrobina optymizmu. W ramach programu spore kwoty wyłożono na promocję czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży. Nawet biorąc pod uwagę, że przynajmniej część tych projektów budzi moje poważne wątpliwości, to widać w tym jakąś głębszą myśl. Mam nadzieję, że przyniesie do pozytywne skutki. No i drugi powód do optymizmu – jest jeszcze czas na złożenie odwołania. Co prawda pula pieniędzy jest dużo mniejsza, ale jest szansa, że Ministerstwo naprawi część swoich błędów.

Wojciech Chmielarz