” Moje osobiste przekonanie jest takie, że strzelaliśmy do Niemców diamentami”. Jerzy Ciszewski opowiada o swojej książce „Ojciec 44”

Wielkimi krokami zbliża się kolejna rocznica Powstania Warszawskiego. To dobry moment, żeby przeczytać „Ojca 44”. Jak wskazuje tytuł, ojciec Jerzego Ciszewskiego walczył w Powstaniu. Książka jest mieszkanką rzeczywistości i fikcji, ale przede wszystkim jest książką o honorze, bohaterstwie, miłości do Polski.

588877337Jak długo dojrzewała w Panu ta książka i co zadecydowało, że zdecydował się Pan ją napisać?

Jak dziś o tym myślę, to wydaje mi się, że byłem na nią skazany; choć oczywiście wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy. Powstanie Warszawskie i mój ojciec zalegały i zalegają w mojej duszy od samego początku (początkiem jest moje świadome życie). Te wydarzenia są po prostu częścią mojego życia. Od zawsze kupowałem książki o Powstaniu i od zawsze je kartkuję i czytam jakieś fragmenty. Robię tak ponieważ nie jestem w stanie przeczytać żadnej książki o Powstaniu od początku do końca, za kadym razem głęboko przeżywam lekturę. Myślenie o tamtych wydarzeniach bardzo mnie boli. Psychicznie i fizycznie. Postanowiłem wziąć się za tą pracę z bardzo prostego powodu: kilka lat temu zdałem sobie sprawę, że gdy umrę, pamięć o moim ojcu odejdzie wraz ze mną. Tuż po wojnie z racji prześladowań prowadzonych przez nową władzę, mój stary regularnie był wzywany do Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i był maltretowany. Starałem się to opisać w pierwszej scenie książki… W każdym razie, w tamtych latach robił wszystko aby o nim zapomniano i nie wspominano. Z tego wynikło, że w nader ograniczonym stopniu jest obecny w historycznej literaturze powstańczej. Trudno gdziekolwiek doczytać się o zniszczeniu czołgu Pantera oraz zestrzeleniu ju 87, czyli popularnego Stukasa. Kilka lat temu zrozumiałem – już jako bardzo dorosły człowiek – że muszę wziąć sprawy we własne ręce i w taki czy inny sposób opisać te wydarzenia. Uznałem, że formuła powieści będzie dla mnie najbardziej optymalna. Nigdy nie wygram konkurencji z historykami, biografii również nie byłbym w stanie napisać bo bardzo mało wiem o moim ojcu. Gdy byłem bardzo mały, wyemigrował on do USA. Pod koniec życia wrócił bardzo chory do Polski, w pół roku później umarł, jest pochowany na warszawskich Powązkach. Formuła powieści pozwoliła mi na pomieszanie prawdy z fikcją literacką.

 Jak więc wygląda stosunek prawdziwych wydarzeń do fikcji?

Ponieważ prawie nie znałem mojego ojca z racji jego wyjazdu do USA, miałem dość ograniczone informacje o jego walce w Powstaniu. Zatem scena z Panterą i Stukasem są w miarę precyzyjnie światłem odbitym wobec artykułów, które mój ojciec wydrukował w różnych gazetach w latach sześćdziesiątych. Reszta jest zlepkiem tego co utkwiło mi w pamięci i w duszy z powstańczej historii. Tak więc w sensie dosłownym, większość książki to fikcja literacka i moja wizja tego, jak mogło wyglądać Powstanie Warszawskie. 

Nie ukrywajmy, książka jest momentami bardzo brutalna. Niektóre fragmenty sprawiają, że czytelnik może być wściekły na wojska hitlerowskie. O to chodziło? 

Gdy jest mi sugerowane, że akcja w książce jest momentami brutalna czy też bardzo brutalna, mam jedną odpowiedź. Poczytajcie sobie biografie powstańcze, opracowania historyczne; postarajcie wczuć się w treść, zróbcie sobie wizualizację tych informacji – wtedy wyjdzie Wam brutalność tego okresu. Ja się nawet nie zbliżam – bo nie jestem w stanie – do okolic wojennej brutalności. W czasie pisania miałem jeden problem, którego nie rozwiązałem – zapach spalonego miasta i ciał ludzkich leżących długo na ulicy. Jak to opisać, że: „trupi zapach ?” „smród ciał ?” „śmierdziało?” – sądzę, że żadne z tych określeń nie jest w stanie przybliżyć nas do zrozumienia tych zapachów, które były w sierpniu 44 roku w Warszawie…

Sądzi Pan, że w trudnych momentach zachowałby się jak Ojciec?

Nie mam pojęcia, nie byłem wystawiony na takie próby jak jego pokolenie. Wiem natomiast, że różni przedstawiciele mojej rodziny brali udział we wszystkich narodowych powstaniach jakie mieliśmy w przeszłości. Sądzę więc, że czy mi się podoba czy nie, mój kod genetyczny ma podobny układ.

Jerzy Cieszewski miał wątpliwości, czy decyzja o wznieceniu powstania była słuszna. Jakie jest Pana zdanie?

Unikam dyskutowania w tej sprawie, nie dokonuję ocen. Z jednej podstawowej przyczyny. Dziś jesteśmy obudowani różnoraką literaturą, opracowaniami historycznymi, relacjami naocznych świadków. Wiemy praktycznie wszystko o tamtym czasie. Znamy cenę jaką zapłaciliśmy i płacimy do dziś za ten zryw. Więc ja włożyłem – moje własne wątpliwości w usta ojca w drugiej scenie. Uczyniłem to raz w kilku zdaniach, skupiając się bardziej w tej historii na żołnierskim obowiązku, a nie dywagacjach. Moje osobiste przekonanie jest takie, że strzelaliśmy do Niemców diamentami. Pamiętam jeszcze Zamek Królewski w Warszawie w postaci kupy gruzów. Byłem dzieckiem gdy oglądałem ten zniszczony kompleks. Obraz tamtego Zamku noszę w sobie. 

Jak wyglądała praca nad „Ojcem 44″? Godziny spędzone nad mapami, dokumentami, książkami?

… za długo pisałem tę książkę, ponad cztery lata. Nie zdawałem sobie sprawy, jak trudne emocje przy tej okazji w sobie uwolnię. Miesiącami nie dotykałem klawiatury w tej sprawie; później rzucałem się do roboty jak narkoman na haju. Bardzo pomógł mi mój przyjaciel Rafał Jemielita, znawca Warszawy, można nawet powiedzieć, że historyk amator. Duży udział miał mój wuj, profesor medycyny Andrzej Langner. Dostarczał mi informacje dotyczące mojej rodziny od strony ojca. Wielką i podstawową pracę wykonała redaktor Milena Schefs, która zmierzyła się z wyprodukowaną przeze mnie wysoko oktanową bombą emocjonalną. … Pani Milena trochę się natrudziła z moim tekstem, a ja z jej decyzjami, ale podobno to normalne w relacje autor/redaktor

Sądzi Pan, że lekcja historii podana w postaci książki sensacyjnej przypadnie do gustu młodemu pokoleniu?

Mam nadzieję! Wykonałem tę pracę również z myślą o młodych ludziach, stąd również styl książki – nieco komiksowy, z nieco przerysowanymi scenami. Trzeba się chyba zgodzić z twierdzeniem. że czuć w tym tekście wpływ nowoczesnego kina akcji. Wydaje mi się, że zrobiłem co mogłem aby przypochlebić się młodzieży i ich oczekiwaniom. Czas pokaże, czy mi się udało ….

Czego dowiedział się Pan o Ojcu, czego o sobie w trakcie pisania?

… moja żona twierdzi, że duch mojego ojca mieszka razem z nami w naszym mieszkaniu i cały czas pilnuje by nic nam się nie stało. Nie wiem na ile to babskie gadanie … Mam wrażenie jakbym miał w ciele ranę, która w sposób ciągły, aplikuje mi ból. Wcześniej chyba jej nie miałem.

zdjęcia: Wydawnictwo Czarna Owca