Witajcie. Na wstępie wypadałoby Wam wytłumaczyć kim jestem i skąd się tu w ogóle wziąłem. Jestem stand-uperem, zajmuję się komedią od czterech lat. Podróżuję po całej Polsce ze szlachetną misją rozbawiania gawiedzi i umilania życia ludziom. Kiedy Adam zaproponował mi napisanie tego felietonu, co oczywiste, zgodziłem się od razu. Najwidoczniej uznał, że skoro na scenie nie ma dla mnie tematów tabu, to i tutaj sobie poradzę. No bo przecież całe życie z nosem w książkach, w mieszkaniu mam całkiem niezłą biblioteczkę, lubię czytać. A do tego zero cenzury. Miodzio. I jeszcze mogę zmieszać kogoś z błotem? Gdzie mam się podpisać?
Zaakceptowałem propozycję, lecimy. No i bum – strzał w potylicę. O czym ja w ogóle chcę pisać? Dobra, szybki przegląd biblioteczki. Co ostatnio czytałem? No niby „Silmarillion”, po raz szósty w życiu. Brawo, Jakub. Napisz o książce sprzed 50 lat, dobry początek. Czytelnicy z pewnością Cię polubią. Pewnie to przez problemy z dzieciństwa teraz jesteś taki zjebany. Ok, czas na szybki research w Internecie. Co tu nowego wyszło? „#To o nas”, autor – Piotr C. No to będzie dramat, po samym fanpage „Pokolenie Ikea” wiadomo, że to idiotyzmy są. A może w ogóle weź to pierdol i pograj w grę. Huehue, jaką? No wiadomo, że „Tomb Raider”. Albo życiem się zajmij, karierą, prawdziwymi ludźmi. Miłości przecież Ci potrzeba, to jest wartość najwyższa. Dobra, nie ma co pierdolić kotka za pomocą młotka, szybki wypad do Empiku po książkę, po drodze kawa w Costa Coffee, bo przecież nie jestem jakimś jebanym złodziejem-prawnikiem albo Instagramową modelką, żeby pić w Starbucksie. Po powrocie do domu szklanka whisky i można czytać. Jeszcze jakaś fajna dupa na kolanach by się przydała…
Odrzuca Was powyższy akapit? To wyobraźcie sobie, że tak właśnie jest napisane „#To o nas”. Czterysta jedenaście stron takiego stylu, starych memów, powiedzonek, kawałów, przejść pomiędzy pragnieniem miłości i „ruchanka”, oraz, co oczywiste, rzucanie „kurwami” na prawo i lewo. Styl jest fatalny, już pierwsze 40 stron tej książki sprawiało, że chciałem sobie wydłubać oczy. Ale zacisnąłem zęby i przetrzymałem. Później musiałem jeszcze wyłączyć ośrodek mózgu odpowiedzialny za znajomość memów i kawałów opowiadanych przez lekko podpitych wujków na weselu w remizie i gdy to zrobiłem, wreszcie jakoś poszło. Żebyśmy mieli jasność. Nie mam nic do wulgaryzmów, sam używam ich na scenie, tylko, że one powinny spełniać jakąś rolę, mieć swoją funkcję. Tutaj jedynie robią z postaci prostaka, ewentualnie działają jako zapychacz. Może też wizją autora było, żeby szokowały? Ja nie wiem, czy po „Wojnie polsko-ruskiej” wszyscy stwierdzili, że pokazywanie prostaków w literaturze to jest droga do sukcesu?

Szanowni Państwo – George Best. Nie Piotr C.
Autorem jest tajemniczy Piotr C. Gość, który nie pojawia się w telewizjach śniadaniowych, na ściankach, nie ustawia się z Pudelkiem na sesję z kupowania bułek bez ziarna (za to z glutenem!!) w pobliskiej Żabce. Przeczytałem kilka wywiadów z nim i z bólem muszę przyznać – to jest całkiem ogarnięty typ. Z drugiej strony, gdyby był komikiem, to byłby tym gościem, który wchodzi na scenę i zaczyna opowiadać o masturbacji i sraniu chcąc tylko i wyłącznie szokować. Znam już kilku takich gości i chyba niepotrzebny mi kolejny. Mimo wszystko Piotr C. ma pomysł na siebie i wizję otaczającego nas świata, próbuje tę wizję zaserwować w formie książki. To jest właśnie mój główny problem z „#To o nas” – autor opisuje tam trzydziestolatków, ludzi z którymi, chociaż jestem nieco młodszy, pokoleniowo mogę się utożsamiać ale są tak drastycznie inni niż ja czy moi znajomi, że absolutnie nie czuję, żeby była to książka o nas. Przyjrzałem się też fanpage „Pokolenie Ikea”. Jeśli miałbym go do czegoś porównać to najbliżej byłoby mu do… „Bravo”. Pamiętacie? „Drogie Bravo, mam na imię Krysia, mam 14 lat i ostatnio spojrzałam na chłopaka z klasy. Czy jestem w ciąży?”. „Bravo” upadło, Krysia dorosła i pisze teraz do Piotra C., a potem z wypiekami na twarzy czyta krytykę współczesnego świata, mężczyzn i relacji. Żyjemy w dobie coachingu, samozwańczych guru życiowych i obsesyjnego naśladowania Paolo Coelho. Na każdym kroku możemy przeczytać, że „życie jest jak deska. Możesz z niej coś zbudować, albo pierdolnąć w nią czołem. Tylko od Ciebie zależy, w którą stronę pójdziesz. Zapłać 50 złotych za internetowy kurs życia”. Piotr C. idealnie się w ten nurt wpisuje. Tylko błagam, chociaż papieru na to nie marnujmy, szkoda drzew.

Chciałbym, żeby to był jedyny taki przykład z tej książki.
Bohaterami „#To o nas” są Krzysztof i Agata. Nie znają się, mieszkają na tym samym osiedlu, oboje są młodymi prawnikami. On – nałogowy gracz na konsoli, onanista, niezgrabny w kontaktach z kobietami. Ona – cyniczna, świadoma własnej urody i inteligencji, przestająca wierzyć w miłość. On ma przyjaciela, nałogowego „ruchacza”, który ma żonę, ale notorycznie ją zdradza, myśli tylko o seksie, nie cofnie się przed niczym dla dobrania się do majtek. Ona ma przyjaciółkę – „blacharę”, która zna ceny i osiągi każdego samochodu, marzy o znalezieniu bogatego faceta i tkwi w toksycznej relacji w której jest wykorzystywana (a właściwie sama daje się wykorzystać). W skrócie – pieprzyć uczucia, liczy się hajs, albo dupy.Do tego oboje mają oczywiście problemy z rodzicami. Krzysiek i Agata próbują pokazać, że są inni niż ich bliscy. Tylko jakoś tak nie wyszło. Rozumiem po co wprowadzono te postaci, ale czy naprawdę tacy jesteśmy? Czy to jest diagnoza naszego pokolenia? Pozostanę idealistą i będę wierzyć, że odpowiedź brzmi „nie”. Mam wrażenie, że Piotr C. jest typem, który byłby w stanie uwierzyć, że koty perskie mają płaskiego nosy, bo widział na Youtube filmik z kociakiem, który rozpłaszcza się na ścianie (swoją drogą – polecam, mogę napisać tysiąc żartów, a i tak nie wymyślę nic lepszego). Piotr C. po prostu wziął sobie kilka przykładów, przejaskrawił je i uczynił z nich obraz całego pokolenia. Dowód anegdotyczny traktuje jako fakt, mem staje się prawdą , a słowo ciałem. Taki Patryk Vega, tylko w wersji blogowo-książkowej. Może połączą siły w przyszłości? „Patryk Vega i Piotr C. przedstawiają: „Słoneczko. Gimnazjalna opowieść.”
Głównym motywem w „# To o nas” jest samotność. Żyjemy szybko, poznajemy się na chwilę, mamy problem z budowaniem długotrwałych relacji. Kończymy studia, robimy aplikacje, praktyki, staże, karierę i budzimy się z myślą: „po co? Dla kogo to wszystko?”. I to prawda, że nasze pokolenie ma ten problem, ale czytając przemyślenia bohaterów nie mogłem się powstrzymać od myśli, że sami są sobie winni. Jeśli wchodzisz do gry i akceptujesz jej zasady, to nie dziw się, że możesz przegrać. Poszukiwania miłości i sensu życia obarczone są prawdopodobieństwem tego, że wiele razy będziemy cierpieć, ale to nie oznacza, że świat jest zły. A Piotr C. przedstawia go jako miejsce bez nadziei, prawdziwej miłości i szczęścia.
Nie ukrywam że zabierając się za czytanie tej książki miałem już gotową tezę, że gniot, że gówno, że semi-coachingowe łajno i (ponownie z bólem) cholerny Piotr C. tę tezę mi rozbił. Nadal uważam, że postaci są przejaskrawione, styl woła o pomstę do nieba, fabuła jest napisana w połowie przez memy i przaśne kawały (ktoś tu wisi hajs wieeeelu internautom).
A jednak w trakcie czytania dotarłem do punktu, w którym naprawdę interesowało mnie co się stanie z Krzyśkiem i Agatą. Autorowi udało się mnie naprawdę zaciekawić. Miałem swoje typy odnośnie tego jak te historie się skończą. I co? I gówno. Oczywiście Piotr C. wszystko schrzanił, zostawiając mnie ze świdrującym głowę pytaniem: „dlaczego tak?”.Gdyby ten gość był autorem „Harry’ego Pottera”, to Harry olałby Voldemorta dla grania na konsoli, Hermiona zamiast zaliczania egzaminów zaliczałaby kolesi, a Ron (skoro rudy to przecież wiadomo, że wieczny prawiczek, nie?) cały czas bawiłby się różdżką (if you know what I mean).
„#To o nas” to książka… słaba. Po prostu, jeśli nie jesteś osobą która lubi gadać, że to świat jest zły, jeśli wiesz, że można mieć dobry seks, dobry związek i dobre przyjaźni, to niczego nowego z tej książki się nie dowiesz. Możesz ją przeczytać po to, żeby powiedzieć sobie: „ufff, to nie o mnie”. Świetne uczucie, polecam. Albo podejdź do niej bez tezy, może nawet wciągną Cię losy Krzyśka i Agaty i po skończeniu zapewne zapomnisz o tym dziele. Na okładce tej książki napisano, że to „niepokojąca i drażniąca do bólu diagnoza współczesnych relacji”. I tutaj częściowo się zgodzę, zostawiłbym tylko „drażniąca do bólu”.To mogłaby być dobra książka, naprawdę. Jedyne co bym zmienił, to tylko fabułę, bohaterów, język i świat przedstawiony.
„#To o nas” idealnie wpisała się w mój nastrój przedświąteczny, bo dała mi nadzieję. Nadzieję na to, że nie jest ze mną tak źle. Jeśli i wy tego potrzebujecie to zachęcam do przeczytania. W przeciwnym wypadku lepszym wyborem będzie… nie wiem… cokolwiek innego?
Jakub Poczęty-Błażewicz