Mógł ćwiczyć jogę, ale przez ponad rok nie mógł zadzwonić do matki. Pilnowało go dziesięciu strażników, ale tylko z połową rozmawiał mieszanką angielskiego z somalijskim. Był okres, kiedy bardzo poważnie myślał o samobójstwie, bo nie wierzył, że zobaczy dom rodzinny. Przeżył. Gdy wrócił do domu, przez Facebooka skontaktował się z nim…jeden z porywaczy, którego Michael przepytał na okoliczność powstającej książki. Drodzy, poznajcie Michaela Scotta Moora, człowieka o stalowej psychice, który po 7 latach od porwania przez somalijskich piratów, potrafi już z tego żartować.