Ponad 100 tysięcy sprzedanych egzemplarzy w Polsce. Australijsko-indyjski fenomen.

unsplash.com/Aatur Harsh

Szemrane interesy, handel narkotykami, fałszerstwa, gangsterskie porachunki, a także romantyczna miłość, głębokie przyjaźnie, poznawanie filozofii Wschodu. To właśnie jest „Shantaram”. Historia przestępcy, który odnalazł swoją drogę w Indiach uwiodła czytelników na całym świecie!

Prosta i zdumiewająca prawda o Indiach i ich mieszkańcach brzmi tak, że kiedy tam jedziesz i przestajesz z nimi, serce zawsze podpowiada ci mądrzejsze rozwiązania niż głowa. Nigdzie indziej na świecie ta zasada nie sprawdza się tak dobrze” – opowiada Lin, główny bohater powieści Gregory’ego Davida Robertsa Shantaram.

Co takiego ma w sobie ta książka, że trudno ją odłożyć? W końcu nie zdarza się często, żeby ośmiusetstronicowa powieść zdobyła rzesze entuzjastów, którzy piszą: „Żyłam tą książka tak, jakbym w niej była”, „Zakochałam się i czytam drugi raz”, „Jej przeczytanie było jak odnalezienie brakującego puzzla własnej układanki”, „W 100% zaspokaja moje potrzeby czytelnicze, ma wszystko, czego chcę od książki idealnej”, „Jest w niej humor, egzotyka, którą wszyscy kochamy, i kunszt literacki. Są wyraziste postaci, niespodziewane zwroty akcji. Chwile wzruszeń i humoru”.

Powieść utrzymuje się na listach bestsellerów, a fenomen ogarnął cały świat, bo przetłumaczono ją na 40 języków i sprzedano w 4 milionach egzemplarzy!

Historia zaczyna się od ucieczki z więzienia, a potem akcja nie zwalnia ani na moment. Autor podkreśla, że wiele wydarzeń tu opisanych to wytwór jego wyobraźni, ale jednak sam pomysł zaczerpnął z życia i główny bohater dzieli jego doświadczenia. Jaką więc historię ma do opowiedzenia przestępca z literackimi ambicjami?

Gregory David Roberts urodził się w Australii. Jako młody człowiek uzależnił się od heroiny, wdał w działalność przestępczą i został skazany na długoletnie więzienie, z którego uciekł. Z fałszywymi dokumentami i nową tożsamością trafił do Indii z nadzieją, że stanie się wolnym i samozielnym człowiekiem. Spędził tam dziesięć lat i nie tylko nawiązał kontakty z lokalną mafią narkotykową, ale także pomagał ubogim dzieciom ze slumsów, romansował i odkrywał tajemnice hinduskiej kultury i filozofii. Ostatecznie znów trafił do więzienia. Za kratkami napisał swoją debiutancką powieść, Shantaram, która szybko stała się bestsellerem. A czytelnicy pokochali głównego bohatera za jego graniczącą z szaleństwem odwagę i poczucie humoru. Docenili złożoność tej pełnej sprzeczności postaci – nie sposób jej nie lubić, chociaż to przecież przestępca. 

unsplash.com/Dewang Gupta

Głównemu bohaterowi towarzyszy wiele barwnych postaci, które stają się jego przewodnikami. Nie sposób nie polubić Prabakera – przyjaciela ze slumsów, który potrafi zarażać swoim entuzjazmem, jak choćby wtedy, gdy mówi do Lina: „Bóg jeden wie, jakie straszliwości by cię spotykały, gdyby moja dobra osobistość nie prowadziła twojej osobistości po Bombaju!”.

Pojawia się też piękna i tajemnicza Karla, wielka miłość głównego bohatera, dręczona mrocznymi sekretami z przeszłości. A w końcu Khader Khan – potężny przywódca bombajskiej mafii, ale też mentor i opiekun.

Książka napisana jest pięknym, barwnym językiem, co świetnie udało się oddać tłumaczce, Maciejce Mazan. Roberts jest niezrównanym gawędziarzem, ale też refleksyjnym aforystą, potrafi przykuć uwagę i poruszyć wyobraźnię jak mało kto. Możemy poczuć zapach i smak Indii, przenieść się do całkowicie innej rzeczywistości. Bo Bombaj jest także ważnym bohaterem tej opowieści.

Roberts oddaje specyfikę i koloryt miasta z podobną sugestywnością i zmysłem obserwacji co najlepsi reportażyści. Poznajemy slumsy i zaułki wielomilionowej metropolii, jej świątynie i speluny, kroczymy ulicami nocą, mając za towarzystwo szczury wielkości kota. Trafiamy do więzienia, domu publicznego dla bogatych klientów, w afgańskie góry z mudżahedinami, ale także na plan filmowy bollywoodzkiej produkcji. Odkrywamy miasto kontrastów: duszące, przygniatające swoim ogromem, zapachami i zapchane ludźmi do ostatniego skrawka. Niewyobrażalna bieda sąsiaduje z luksusowymi hotelami. Tu nie można się nudzić, bo na każdym kroku czeka odkrycie.

Shantaram to czytelniczy Święty Graal. To nagroda za setki i tysiące przeczytanych rzeczy średnich. To ponad osiemset stron czytelniczego raju, zasysającej i hipnotyzującej lektury, w trakcie której jedyne, co nam przeszkadza, to świadomość, że musi się skończyć” – opowiadał po lekturze Marcin Meller. „To opowieść z tysiąca i jednej nocy nowego tysiąclecia. Każdy, kto kocha książki, przez całe swoje czytelnicze życie szukał właśnie tej powieści” – zachwycił się pisarz Jonathan Carroll. Ciekawość czytelników podsyca fakt, że autor nie udziela żadnych wywiadów, nie jest dostępny dla mediów i wybrał życie w odosobnieniu. Na szczęście dla miłośników tej historii, pracuje nad kolejną powieścią. W kontynuacji – „Cieniu góry”, która również w tym roku ukazała się nakładem wydawnictwa Marginesy – opowiedział dalsze losy swoich bohaterów. W pisanej obecnie książce wraca do czasów, gdy Lin zajmował się działalnością przestępczą i wyjaśnia, dlaczego trafił do więzienia.

Shantaram do gotowy materiał na scenariusz filmowy. Pozostaje nam czekać na ekranizację – jakiś czas temu prawa do jej sfilmowania kupił Johnny Depp, ale ostatecznie projekt nie został zrealizowany. Nieustająco pojawiają się spekulacje dotyczące reżyserów i aktorów, którzy mieliby wcielić się w bohaterów.

A na razie czytelnicy polecają sobie wzajemnie lekturę tego majstersztyku powieści awanturniczej! W Polsce dostępny jest także audiobook w świetnej interpretacji Filipa Kosiora, a zwolenników e-booków na pewno ucieszy fakt, że dostępna jest już wersja elektroniczna.