Wszystko zaczęło się od toalety w sądzie, czyli historia „Ostatniego wyroku”

www.unsplash.com/Tingey Injury Law Firm

Morderstwo w sądzie okręgowym w Warszawie! Nie żyje sędzia, która w przerwie rozprawy wyszła do toalety. Podejrzanym, a finalnie oskarżonym jest radca prawny, którego odciski palców oraz długopis śledczy znaleźli w feralnej toalecie. Pewnie tak, albo jeszcze bardziej dramatycznie, brzmiałyby nagłówki brukowców, gdyby wszystko wydarzyło się naprawdę. W „Ostatnim wyroku” Bartosza Lecha Grykowskiego prawdziwy jest sąd oraz toaleta, a reszta to na szczęście tylko wytwór wyobraźni autora. Oskarżonego radcę prawnego broni jego szef, a w tle przewijają się wątki reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Czy prokurator Tomasz Wilczur ma niezbite dowody, dzięki którym wsadzi Piotra Radeckiego za kratki na długie lata? Do jakich informacji dotrze obrońca? Czy panowie są ze sobą szczerzy, a może grają w skomplikowaną grę? O tym wszystkim rozmawiam z Bartoszem Lechem Grykowskim, który na co dzień jest…adwokatem.