„Bohater mojego opowiadania wyszedł ze mnie”.

Jak już wiecie, 1 lutego w księgarniach pojawią się „Eksplozje”. Oprócz opowiadań Janusza Leona Wiśniewskiego, znanych już ze „Zespołów napięć”, czytelnicy przeczytają dodatkowych osiem opowieści napisanych przez ośmiu autorów. Jednym z nich jest Igor Brejdygant, który napisał historię pt: „Pilzner solipsysty””

Długo trzeba było Pana przekonywać do udziału w projekcie pt: „Eksplozje”?

Nie specjalnie długo trzeba mnie było namawiać. Tak naprawdę namówił mnie pan Wiśniewski, choć nigdy nie mieliśmy okazji zadzierzgnąć. Namówił mnie swoim opowiadaniem, które spodobało mi się i uruchomiło mnie na tyle, że wiedziałem, że chcę coś powiedzieć w tej sprawie.

Sporo trzeba było się nagłówkować nad opowiadaniem, które będzie innym spojrzeniem na historię zaproponowaną przez Janusza Leona Wiśniewskiego?

Nie, bo pomysł przyszedł właściwie po chwili i to głównie zdecydowało o moim udziale.

Skąd pomysł na postać Jurgena?

Z głowy oczywiście, choć przecież głowę wypełnia nic innego jak rzeczywistość okraszona własnymi przemyśleniami. Opowiadanie pana Wiśniewskiego dzieje się w NRD, a NRD może oprócz Korei Północnej stanowiło niegdyś bodaj najbardziej sztampowy przykład absurdu do jakiego może doprowadzić autorytaryzm. Dużo ostatnio mam przemyśleń na temat autorytaryzmu, na temat wolności tudzież jej braku. Kiedy kończyłem osiemnaście lat Polska odzyskiwała wolność, NRD zresztą też, mam duży sentyment do tych czasów, dziś jeszcze nawet większy niż przez te poprzednie lata, bo „ile Cię trzeba cenić.. etc” Zniewolenia są jednak różnego rodzaju, są zewnętrzne, ale są też wewnętrzne, czyli takie które sami sobie nakładamy jak kaganiec, kiedy wolność nam doskwiera i chcemy od niej uciec. No a Jurgen ma i takie i siakie jest zniewolony do imentu, całe życie… prawie. Znam się na zniewoleniach i na odzyskiwaniu wolności, to dla mnie ważne tematy i stąd Jurgen, czyli ze mnie.