Od kiedy smakksiazki.pl poinformował, że sprzedaliśmy prawa do ekranizacji „Cieni” jestem nieustannie zasypywany pytaniami na ten temat. Kiedy odpowiadam, czytelnicy dziwią się, że wydaję się mało entuzjastycznie nastawiony do tego projektu
No więc to nie jest do końca tak. Zdaję sobie sprawę, że ekranizacja „Cieni”, ekranizacja dowolnej mojej książki zresztą, to dla mnie gigantyczna szansa. Zyskać mogę właściwie na każdym polu. Wiadomo, że to po pierwsze prestiż, po drugie większa sprzedaż, po trzecie rozgłos, po czwarte pieniądze. Ale też to nie pierwsza rozmowa o przeniesieniu jakiejś mojej powieści na ekrany i nie pierwsze moje zetknięcie się ze światem filmu. I już trochę wiem, jak to działa. Dlatego, kiedy odebrałem pierwszy telefon w tej sprawie, zamiast skakać do góry z radości, tylko pokręciłem głową i westchnąłem ciężko. Na spotkanie poszedłem raczej z grzeczności, nie spodziewając się niczego dobrego.
![](https://smakksiazki.pl/wp-content/uploads/2018/05/denise-jans-559588-unsplash-683x1024.jpg)
www.unsplash.com/Denise Jans
W przeszłości najbliższa trafieniu do kin była „Farma Lalek”. Właściwie do dziś dnia zastanawiam się, co tam poszło nie tak. Był wybrany reżyser. Była obsada. Był bardzo dobry scenariusz (nie byłem jego współautorem, więc mogę chwalić bez poczucia obciachu). Wreszcie, i to jest chyba najdziwniejsze, była przyznana dotacja z Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej. I właśnie w tym momencie producent zdecydował, że nie skieruje projektu do realizacji. Ta sytuacja była dla mnie wielką nauczką. I teraz wiem, że z ekranizacji można się cieszyć dopiero, kiedy człowiek zasiądzie wygodnie w kinowym fotelu i czeka na rozpoczęcie seansu. A i wtedy należy zachować pewną ostrożność. Miałem też okazję pracować przy kilku scenariuszach seriali kryminalnych. Żaden z nich nie trafił do realizacji. O szczegółach niespecjalnie chcę i wypada opowiadać, ale po wycofaniu się z ostatniej takiej historii postanowiłem nigdy więcej w nic takiego się nie mieszać i skupić się na pisaniu kolejnych książek. Ale jak stare przysłowie mówi „nigdy nie mów nigdy”.
Co się stało, że zmieniłem zdanie? Producent. Nie mogę jeszcze ujawniać, kto to będzie, ale trafiłem do człowieka, który naprawdę mocno wierzy w ten projekt. Który wie, czego chce i wie, jak to osiągnąć. Przede wszystkim, jest strasznie konkretny. Zarysował przede mną jasny plan tego, co trzeba zrobić i kiedy. A potem zadał pytanie, czy chcę w tym uczestniczyć. A ja się zgodziłem. I tak po raz kolejny wszedłem do rzeki, do której obiecałem sobie się nie zbliżać.
![](https://smakksiazki.pl/wp-content/uploads/2018/05/connor-limbocker-652395-unsplash-1024x683.jpg)
www.unsplash.com/Connor Limbocker
Zdaję więc sobie sprawę, że jesteśmy zaledwie na początku bardzo długiej i krętej drogi. I będzie w jej trakcie milion momentów, kiedy istnieje ryzyko, że się spektakularnie wywrócimy. Stąd też takie moje, a nie inne zachowanie na spotkaniach autorskich. Opowiadanie teraz niestworzonych historii, zastanawianie się nad ewentualną obsadą aktorską, byłoby po prostu mało poważne. Ale jedno mogę Państwu powiedzieć: „Cienie” trafiły w naprawdę dobre ręce. Czeka nas mnóstwo pracy, rozbieranie tej książki na poszczególne elementy, a potem układanie jej na nowo, ale zajmą się tym ludzie, którzy naprawdę wierzą w tę historię. I w to, że może powstać z tego naprawdę fajne kino. Czego sobie i państwu życzę.
Wojciech Chmielarz