Wiem, że Wy wiecie, a Wy wiecie, że ja też to doskonale wiem. Nie da się. Po prostu się nie da. Gdy człowiek myśli, że już, prawie, za dwie godziny będzie miał przeczytane wszystko, co chce przeczytać, to nagle do drzwi puka październik. Nie musi nic mówić. Wystarczy, że przyjdzie i się rozsiądzie, a my już doskonale wiemy, jak się to wszystko skończy. Może się skończyć dwutorowo: debetem na karcie, albo kolejną kupką wstydu przy łóżku, na biurku. Co gorsza, te dwie sytuacje bardzo często idą w parze, więc wchodzimy w dość niebezpieczny miesiąc. Jednak zaryzykuję – podsuwam Wam tytuły, które według mnie są warte przeczytania. Lektura niektórych już za mną, niektóre są w trakcie, niektóre są tutaj, bo widzę w nich potencjał, a jeszcze inne, bo ich autorzy przyzwyczaili do wysokiego poziomu. Jeśli klikniecie na interesującą Was okładkę, to będziecie mogli przeczytać o konkretnej książce więcej.