Ludzie przywożą z wakacji różne rzeczy. Obecnie rzadko kontroluje się auta przemieszczające się w Strefie Schengen. Jednak kiedy już tak się dzieje, samochód wypchany skandynawskimi książkami zawsze wzbudza sensację. Największym zdziwieniem wykazał się norweski pogranicznik, który kilka lat temu zatrzymał nas do kontroli. Samochód na polskich numerach rejestracyjnych, wwożący do Norwegii szwedzkie kryminały…
Wakacyjne zdobycze
Coroczne szwedzkie wakacje to dla nas zawsze okres wzmożonych zakupów książkowych. Przywozimy z żoną zwykle bagażnik wypchany książkami. Walizki z ubraniami jadą na tylnych siedzeniach samochodu. Nie inaczej było i w tym roku.
Nie żebyśmy nie kupowali książek również w ciągu roku, jednak szwedzkie zakupy cechuje wyjątkowa intensywność. W końcu na kolejne takie okazje czekać będziemy cały rok. Dla żony, która wykłada szwedzki na jednej z pomorskich uczelni, stały kontakt ze tą literaturą jest bezcenny. A jako że oboje zajmujemy się naukowo i hobbystycznie skandynawskim kryminałami, zwykle to właśnie one stanowią największą część naszych wakacyjnych zdobyczy. Nie inaczej było i w tym roku.
Pisząc powyżej o okazjach, mam na myśli sposób, w jaki kupujemy większość książek. Oczywiście zdarza nam się czasem iść do zwykłej księgarni i dokonać zaplanowanego wcześniej zakupu, jednak wysokie ceny szwedzkich książek nie zachęcaj do takich fanaberii. Jeżeli za nową książkę w sieciówce trzeba zapłacić ponad 200 koron (ok. 90 złotych), a przywozi się ich do Polski nawet kilkaset, to trzeba poszukać innego rozwiązania. Dlatego prawdziwym błogosławieństwem są dla nas second handy, prowadzone przez organizacje charytatywne. Niekiedy można tam kupić książki za mniej niż 10% ceny z najtańszej księgarni. Nie inaczej było i w tym roku.
Przyjechaliśmy z bagażnikiem wypełnionym książkami, które teraz trzeba spisać i poukładać. Jednak większą zagadką jest dla mnie teraz sposób, w jaki powinienem podejść do przedstawienia w tym tekście niektórych spośród nowych tytułów. Można by napisać o książkach znanych nam pisarzy, o których nie wspomniałem w tekście zapowiadającym letnie premiery w Skandynawii. Można by też pójść w przeciwną stronę, skupiając się na takich pisarzach, których dzieła jeszcze do Polski nie dotarły. Można by też napisać o starszych tytułach, których zakup dał nam sporo radości. Albo o kompletnych niespodziankach, bo i takich nie brakowało. Myślę jednak, że choć każdy z tych tematów mógłby być osobnym materiałem na artykuł, w gruncie rzeczy byłoby to trochę nudne. Dlatego też znajdzie się tu miejsce na niemal każdy z tych wątków. Może z wyjątkiem staroci, których byłoby po prostu za dużo.
Starzy znajomi wracają
Wśród znanych w Polsce autorów warto wspomnieć o Mariette Lindstein. Szwedzka specjalistka od sekt, która sama ma w CV pracę dla jednaj z największych takich organizacji na świecie, wraca do swojej najbardziej popularnej serii. Zapoczątkowana przed laty Sektą z Wyspy Mgieł opowieść o charyzmatycznym Franzu Oswaldzie i jego ruchu Via Terra, ma swoją kontynuację w powieści Bortom Dimön (Poza Wyspą Mgieł). Bohaterka serii, Julia, ponownie daje się wplątać w historię związaną z Wyspą, na dodatek tym razem okazuje się, że trzeba będzie rozwiązać zagadkę z przeszłości, która może przy okazji wyjaśnić tajemnicę psychopatycznej osobowości Oswalda.
fot: Rafał Chojnacki
Peter Stjernström nie jest w Polsce postrzegany jako autor z okolic powieści kryminalnej. Tymczasem wydana przed kilku laty książka Chłopiec motyl to mocny skandynawski thriller. Jego nowa powieść zatytułowana jest Sjösprång (Morski skok) i kontynuuje wątki z ubiegłorocznej Blodmål (Miara krwi), w której pojawiła się postać mieszkającej na Gotlandii Walli Hammar. Nowa seria łączy w formie wątki detektywistyczne, z klimatami grozy, podobnymi do tych z twórczości Johana Theorina. Ten ostatni też z resztą powrócił ostatnio do kryminału, od którego odszedł na chwilę, by pisać młodzieżowe fantasy, oparte na skandynawskich legendach. Jego Benvittring (Wietrzenie kości) to ponownie olandzkie klimaty, a na kartach powieści spotkamy też starego rybaka Gerlofa, znanego z poprzednich tomów.
Kolejne znane nazwisko, a właściwie pseudonim, to Erik Axl Sund. Autorzy, ukrywający się po tą marką, znani głównie z trylogii Oblicza Victorii Bergman. Ich nowa powieść zatytułowana jest Otid i pojawia się w niej znana z trylogii policjantka Jeanette Kihlberg. Zapowiada się zatem lektura sięgająca do mrocznych zakamarków ludzkiej psychiki. Zdaniem recenzentki „Dagens Nyheter” to jeden z najlepszych kryminałów tego roku.
Nowy thriller Joakima Zandera krąży wokół tematu ekstremizmu, co wydaje się być w Szwecji coraz większym problemem. Akcja powieści Ett ärligt liv (Uczciwe życie) rozgrywa się w Malmö, gdzie młody adept sztuki prawniczej daje się wciągnąć nie tylko w romans, ale również w skomplikowaną intrygę, która pokaże mu jak wygląda życie poza prawem.
Joakim Zander
Karin Wahlberg, po kilku powieściach obyczajowych, wróciła do swojego głównego kryminalnego cyklu, którego bohaterem jest komisarz Claes Claesson. Powieść nosi tytuł En god man (Dobry człowiek) i jest klasycznym dla jej stylu kryminałem, którego akcja toczy się wokół zabójstwa znanego pediatry, mieszkającego w okolicach uniwersyteckiego Lundu.
Największym zaskoczeniem wśród starych znajomych była dla mnie nowa powieść Lizy Marklund. Oczywiście wiedziałem, że Krąg polarny otwiera nowy cykl, ale nie sądziłem, że tak szybko doczekamy się drugiego tomu. Kallmyren (Zimne bagna) to kryminalny thriller, którego akcja toczy się głównie w mroźnym Norrlandzie. Szef policji z miasteczka Stenträsk otrzymuje tam tajemniczą informację, która wydaje się mieć związek z jego zaginioną przed 30 laty żoną. Jednak forma tej wiadomości sprawia, że policjant zaczyna martwić się o swoją nową rodzinę.
Wśród pisarzy, których można było znaleźć na półkach z nowościami, pojawili się również Christian Unge (z nowym medycznym kryminałem Det första skottet, det sista steget), Viveca Sten(Dalskuggan to drugi tom jej nowej serii, która dla odmiany rozgrywa się pod norweską granicą), Emilie Schepp (Björnen sover to siódmy tom serii o Janie Berzelius) i Jens Lapidus (powieść Paradis City to naładowana akcją opowieść, której akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, w opanowanej przez gangi Szwecji, w której naprawdę istnieją strefy no-go). Wszystkie te książki nie są jednak aż tak świeżymi premierami, dlatego musiały ustąpić miejsca innym.
Znani nieznani
Druga kategoria, do której warto sięgnąć, opowiadając o szwedzkich nowościach, to dzieła pisarzy, których książki nie są w Polsce znane, a w Szwecji cieszą się sporą popularnością. Czasem jest to zrozumiałe, innym razem bardzo trudno to umotywować. Chyba tylko wielkość skandynawskiej sceny pisarzy kryminalnych tłumaczy, dlaczego niektórzy z nich nie trafiają na nasze półki w Polsce.
Na pierwszy ogień musi pójść Jan Mårtenson. To jedyny żyjący klasyk szwedzkiej powieści kryminalnej. Zadebiutował w 1973 roku powieścią Helgeandsmordet, od tego czasu co roku wydaje kolejną książkę w serii, której bohaterem jest mieszkający na sztokholmskiej Starówce antykwariusz Johan Kristian Homan. Mårtenson to interesująca postać, ponieważ jest emerytowanym szwedzkim dworzaninem i dyplomatą, a jego życiorys sam mógłby stać się kanwą ciekawej powieści (wydano z resztą jego wspomnienia). Oprócz serii o Homanie napisał też kilka innych książek, głównie historycznych. Jego tegoroczna powieść nosi tytuł Mord i lönndom (lönndom to staroszwedzkie słowo, oznaczające robienie czegoś w sekrecie), i jest typową przedstawicielką serii. Jej autor unika wszystkiego, co kojarzy nam się z nowoczesnym, skandynawskim kryminałem. Nie mu tu ważkich zagadnień społecznych, nie ma dusznej, mrocznej atmosfery. Jest za to klasyczna zagadka kryminalna, która ma prawo spodobać się miłośnikom Aghaty Christie.
Z kolei Katarina Wennstam, to trochę taki Stieg Larsson w spódnicy. Prawdopodobnie za to porównanie otrzymałbym od autorki ogromne połajanki, ale faktem jest, że to kolejna społecznie zaangażowana dziennikarka, której powieści zawierają w sobie silnie ukierunkowaną krytykę społeczną. Szczególnie mocno zaangażowana jest w sprawę obrony praw kobiet, zwłaszcza w obliczu kontaktów z wymiarem sprawiedliwości. Głośnym echem odbiły się jej publikacje dotyczące traktowania ofiar gwałtów przez szwedzkie sądy. Twórczość literacka, zwłaszcza seria Justitie, często ociera się o tematykę sądowniczą i sprawy feministyczne. Nowa powieść (Dödsbädden czyli Łoże śmierci) nie różni się pod tym względem od wcześniejszych, ponieważ mamy tu te same bohaterki – zdolną śledczą i zaangażowaną prawniczkę. Muszą się one cofnąć w prowadzonym dochodzeniu do przeszłości, odkrywając zagadkę zatrudnianych w bogatych domach gosposi, które stawały się ofiarami wykorzystywania seksualnego. Przy okazji obie bohaterki wywracają do góry nogami życie osobiste jednego z kolegów z policji.
Do grona znanych nieznanych warto dopisać również Björna Hellberga, dziennikarza sportowego i prezentera telewizyjnego, który od czasu swego kryminalnego debiutu w 1981 (Gråt i mörker – pierwszy tom serii, której bohaterem jest komisarz Sten Wall), wydał ponad 30 książek z tego gatunku. Jako że jest przede wszystkim specjalistą od tenisa, ma też na koncie biografię Björna Borga. Występował też jako specjalista od ciekawostek w popularnym telewizyjnym quizie På spåret. W jego powieściach sport często odgrywa ważną rolę, ale nie zawsze jest czynnikiem dominującym.Vena Amoris, nowy tytuł Hellberga, to kolejny tom serii o Stenie Wallu, która należy do najbardziej cenionych przez… szwedzkich policjantów.
fot: Rafał Chojnacki
Adepci skandynawskiej zbrodni
Wśród nowych nazwisk, a przynajmniej takich, które dla mnie samego były nowe, nadal jest w Szwecji sporo. Myślę, że powinno to uciąć pogłoski o „końcu skandynawskiego kryminału”. Wprawdzie w natłoku nowych nazwisk mniej jest tych naprawdę wartych uwagi, ale warto pamiętać, że boom, który nastąpił po sukcesie serii Millennium zafundował nam całą masę twórców już gotowych, doświadczonych i gotowych do tego, by osiągnąć sukces. Nowi muszą sobie na ten sukces dopiero zapracować. Jednak jest to powrót do normalnej sytuacji, a nie regres. Dziś już nie wystarczy być ze Szwecji, żeby sprzedać kilka milionów egzemplarzy swoich książek. Jednak pisarzom, o których wspomnę poniżej, życzyłbym takiego sukcesu.
Bardzo mocnym debiutem jest Lelo, autorstwa Markusa Grönholma. O autorze wiem tylko tyle, że dorastał w Uppsali, a po wielu latach mieszkania w Göteborg, przeprowadził się na powrót do Upplandu i osiadł w Heby. Czyli właściwie niczego o nim nie wiem. Ale powieść jego autorstwa, to rzadki przypadek mocnej, realistycznej literatury, która potrafi wstrząsnąć czytelnikiem. Już sam temat pedofilii jest wystarczająco ciężki (co przed laty udowodnili Roslund & Hellström w powieści Bestia), jednak w Lelo otrzymujemy jeszcze dramat głównego bohatera. Erik Eriksson z policji w Enköping rozpoczyna niełatwe śledztwo, gdy dowiaduje się, że musi przerwać dochodzenie, ponieważ ma raka mózgu. Dopiero teraz policjant naprawdę ma zrozumieć, czym jest praca pod presją czasu.
Benny Haag i Lennart Karlsson to dość nietypowy duet pisarski. Haag jest aktorem, terapeutą, pisarzem i niepijącym alkoholikiem. W 2010 roku startował do Parlamentu, z ramienia Spritpartiet, która postulowała zmniejszenie o połowę zużycia alkoholu w Szwecji. Z kariery politycznej nic nie wyszło, ale kiedy po latach Haag spotkał Karlssona, sztokholmskiego policjanta, szefa Szwedzkiego Stowarzyszenia Policji Narkotykowej, powstał pomysł, odwołujący się do skandynawskiej klasyki: przemycić kwestie społeczne, pod płaszczykiem popularnego gatunku literatury. Tak powstała powieść Det som inte syns (To, czego nie widać), opwiadająca o śledztwie prowadzonych przez dwóch policjantów z centrum Sztokholmu, którzy przy pomocy odważnej pani prokurator odkrywają, że prowadzone przez nich dochodzenie, prowadzi o wiele wyżej, niż początkowo zakładali, a przestępczy proceder, z którym się zetknęli, nie ogranicza się do handlu narkotykami.
Na zakończenie wypada jeszcze napisać o jednym autorze, którego książka trochę mnie zaskoczyła, ponieważ nie spodziewałem się, że autor wróci do swojego najbardziej popularnego bohatera. Jan Guillou znany jest w Polsce obecnie głównie dzięki wydawanej w ostatnich latach historyczno-obyczajowej serii Złoty wiek. Wcześniej ukazała się u nas również tetralogia Krzyżowcy i kultowa powieść Zło (Ondskan), sfilmowana w 2003 roku przez Mikaela Håfströma. Jednak nas interesuje sensacyjno-kryminalna seria o komandorze Hamiltonie, szwedzkim odpowiedniku Bonda. W latach 90. ukazały się u nas trzy tomy tego cyklu, jednak było to na długo przed boomem na skandynawski kryminał. Dziś mało kto o nich pamięta. Tymczasem w Szwecji nakręcono kilka filmów, a ostatnio również serial o komandorze Hamiltonie.
Nowa powieść, zatytułowana Den som dödade helvetets änglar (Ten, który zabił anioły z piekła) łączy w sobie opowieści o różnych bohaterach powieści Guillou, co z resztą dzieje się w twórczości tego autora nie po raz pierwszy, ponieważ w jednej z jego starszych powieści pojawił się nawet gościnnie bohater serii zaprzyjaźnionego z nim innego pisarza, Henninga Mankella. Z jednej strony w nowej powieści pojawia się element pastiszu, ponieważ bohaterowie są już emerytami, ale mimo to stają do walki ze zorganizowaną przestępczością.
Co ciekawe, ma to być początek nowej serii, starzy bohaterowie nie będą raczej jej centralnymi postaciami. Pozostaje więc poczekać na kolejne tomy, licząc, że w międzyczasie ktoś się zlituje nad komandorem Hamiltonem i w końcu wyda w Polsce całą serię.