Facet ma niesamowitą passę. Właśnie jego książka zgarnęła Nagrodę Pulitzera, a wcześniej Goodread Choice Award i jakieś siedemset tysięcy innych wyróżnień. Colson Whitehead – zapamiętajcie to nazwisko, bo już w czerwcu będzie o nim głośno również nad Wisłą.
Możecie się zastanawiać skąd wziął się ten szum wokół pisarza z Nowego Jorku. Już odpowiadam. „Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki” opowiada historię Cory, czarnoskórej niewolnicy w trzecim pokoleniu, która ucieka z plantacji bawełny w Georgii ̶ korzystając z pomocy przyjaciela i z… kolei podziemnej.
U Whiteheada zorganizowana siatka przerzutowa, pomagająca zbiegłym niewolnikom odnaleźć wolność na północy, zyskuje także dosłowny wymiar. Cora, niczym Odyseusz lub Guliwer, odwiedza w swojej podróży kolejne krainy, z których każda jest bardziej niesamowita od poprzedniej. Poszukuje bezpiecznej przyszłości, ale też rozprawia się z przeszłością i poznaje samą siebie, dowiadując się sporo o ludzkości jako takiej.