Lista nieoczywista, czyli słów kilka o nominacjach do nominacji MFK

www.unsplash.com/Annie Spratt

W ostatnich dniach o różnych listach było głośno. Najpierw listy wyborcze, kilkadziesiąt godzin temu lista przebojów w radiowej Trójce, dziś lista autorek i autorów, którzy mają szansę na finałową siódemkę Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Są niespodzianki? Są. Są skandale? Dla mnie przynajmniej jeden. Są książki, które są o wiele słabsze od tych, które w siedemnastce się nie znalazły? Tak sądzę. Konkrety? Proszę bardzo.

Jestem w tej komfortowej sytuacji, że nikim ze świata książkowego nie jestem związany węzłami przyjaźni, z nikim nie chodzę na wódkę, nie jeżdżę na wakacje. Oczywiście, że z czasem z kimś pójdę na kawę, a zdarza się też obiad. Mam jednak wrażenie, że nie przekroczyłem nigdy granicy, zza której nie ma już powrotu, a książki autorki/autora będzie wypadało chwalić zawsze i wszędzie. Jestem uczciwy sam wobec siebie, ale co chyba jeszcze ważniejsze – wobec Was, bo nie wciskam Wam kitu i nie nazywam szamba perfumerią. Przechodząc jednak do opublikowanej dziś siedemnastki, to uważam, że skandalem jest brak „Około północy” Mariusza Czubaja. Dla mnie to najlepsza książka Czubaja. Jedną z gorszych, o ile nie najgorszą był „R.I.P”, za którą… Mariusz dostał Nagrodę Wielkiego Kalibru. Pominięcie zeszłorocznej książki warszawskiego pisarza, a umieszczenie na liście, chociażby „Raju” Marty Guzowskiej, który według mnie Marcie nie wyszedł, jest dla mnie, delikatnie rzecz ujmując, nie do końca zrozumiałe.

fot: smakksiazki.pl

Żeby była jasność – nie przeczytałem wszystkich książek z podanej dziś listy. Mówiąc precyzyjniej, nie przeczytałem sześciu. Być może są wśród nich perełki, być może nie, ale obiecuję, że jeśli któraś z nich wejdzie do finału, to nadrobię zaległości żeby mieć pełen przegląd najlepszych, według jurorów, polskich książek kryminalnych zeszłego roku. Jeśli mam być szczery, to nie do końca rozumiem dwie nominacje dla Tomasza Duszyńskiego i Jakuba Szamałka. Okej, jestem w stanie przyjąć argumentację, że jedna z książek Duszyńskiego to kryminał retro, więc się nie kanibalizuje z „Toksycznymi”. Natomiast jeśli chodzi o Szamałka, to tych dwóch nominacji nie rozumiem zupełnie. Żeby była jasność – jedna jak najbardziej, bo w pełni zasługuje, ale jednak jest to ten sam cykl, więc tutaj chyba jurorzy powinni nominować kogoś innego. Kogo? Lista nieobecnych jest długa. „Rana” Wojciecha Chmielarza mnie nie wzięła, ale to nie znaczy, że jest książką dramatyczną, „Szwindel” Jakuba Ćwieka spokojnie mógłby się tutaj znaleźć, a nawet wygryźć chociażby Krzysztofa Bochusa czy Roberta Ostaszewskiego. Szkoda, że szansy nie dostał też Marcin Dudziński oraz będący w zeszłym roku w finale Maciej Siembieda.

Komu więc kibicuję? Z książek, które przeczytałem, a przypominam, że sześciu jednak nie, to stawiłabym na „Roztopy” Jędrzeja Pasierskiego oraz „Marę” Małgorzaty i Michała Kuźmińskich. I tak się dziś zastanawiałem, co by było, jeśli musiałbym wybrać i wskazać tę jedną książkę. I wymyśliłem – Nagrodę Wielkiego Kalibru za najlepszą polską książkę kryminalną przyznałbym „Marze”. Jestem jednak dziwnie spokojny, że jurorzy jeszcze nas zaskoczą. Oby pozytywnie.