W książce Łazarewicza, a jeszcze bardziej w filmie Jana P. Matuszyńskiego, „Żeby nie było śladów”, ten proces pokazany jest bardzo wyraźnie. Dotyczy szczególnie wysokiej rangi funkcjonariusza SB, granego przez Tomasza Kota, pułkownika Kowalczyka, który nawiązuje do postaci wspominanego przez Cezarego Łazarewicza Romualda Zajkowskiego. Początkowo, ten istotny w strukturze gabinetu ministra oficer przedstawia raport zgodny z prawdą i proponuje rozwiązanie całkowicie słuszne i akceptowalne. Ukarać milicjantów, żeby pokazać, że nikt nie jest ponad prawem.