„Będzie słuchane” – marcowy felieton Wojciecha Chmielarza

Wojciech Chmielarz, Wojciech Rudzki/Wydawnictwo Marginesy

Zacznę od największej słabości tego tekstu, którym jest moim zdaniem brak liczb. Pomimo prowadzonych poszukiwań, nie udało mi się znaleźć żadnego sensownego raportu, który przedstawiałby kształt i wartość rynku audiobooków w Polsce. Mam jednak wrażenie, jako tego rynku w pewnym sensie aktywny uczestnik, że dzieje się na nim bardzo, ale to bardzo dużo.

W skrócie, myśl przyznaję mało odkrywcza, popularność audiobooków, ale także podcastów rośnie. Widzę to u siebie, patrząc w raporty na temat sprzedaży moich książek (Państwo wybaczą, ale nie mogę, związany umowami, podzielić się danymi), widzę rozmawiając z czytelnikami, których coraz większa liczba moje książki zna właśnie z wersji audio. Widzę wreszcie półki w marketach zastawione sprzętem do nagrywania podcastów.

www.unsplash.com/Malte Wingen

Jestem w stanie tę rosnącą popularność zrozumieć. Tradycyjnym tzw. medium towarzyszącym, czyli medium, które jak to się mówi popularnie ma grać w tle, jest radio. Tylko, że radio słuchacza takiego jak ja (a nie jestem na pewno jedyny) zawodzi. Coraz mniej w nim zwyczajnie ciekawych audycji. Mam wrażenie, że najpopularniejsze stacje radiowe przez większość czasu antenowego zajmują się jednym i tym samym, próbują nas nakłonić, żebyśmy wysłali smsa i wzięli udział w tym cholernym konkursie, w którym mamy wygrać górę pieniędzy lub nowy samochód. Ten ciąg namów i obietnic, że wystarczy tylko jeden sms, żeby cieszyć się spływającymi na konto tysiącami złotych przerywany jest tylko wiadomościami i wywiadami z politykami, którzy jak to politycy, rzadko mówią coś nowego i ciekawego, a koncentrują się na kolejnej rundzie nudnej i przewidywalnej partyjnej nawalanki. No i do tego muzyka, która jest taka sama i idealnie sformatowana pod gust niby przeciętnego Polaka. Oczywiście, są radiostacje, które próbują zaistnieć inaczej. Proponują ciekawsze, bardziej ambitne lub przynajmniej trochę inne treści, ale z nimi jest ten problem, że trudno się je odbiera poza wielkimi miastami. Nic dziwnego, że coraz częściej Polacy sięgają po podcasty na interesujące ich tematy, które do tego mają tę zaletę, że są dostępne wtedy, kiedy chcemy, i audiobooki.

Na rynku audiobooków zaczęło się zresztą w ostatnich latach bardzo dużo dziać. Zaczęła chyba audioteka.pl, która wystartowała ze swoimi superprodukcjami. Jeśli ktoś nie słuchał, to serdecznie zachęcam. Najlepsi polscy aktorzy, efekty dźwiękowe, muzyczne, wszystko w najwyższej jakości. Sama przyjemność słuchania. Jakoś w podobnym momencie pojawił się na polskim rynku storytel.pl i mocno zamieszał. Najpierw modelem abonamentowym, a potem ofertą, kiedy zaczęli wrzucać do swojego katalogu własne oryginalne produkcje. Tym samym tropem zdaje się iść EmpikGo, który już zrobił serial audio „Chaos” na podstawie popularnej książki „Szczury Wrocławia” Roberta J. Szmidta. A żadna z tych firm nie zamierza na tym poprzestać. Każda szuka nowych treści i nowych sposób na zainteresowanie klienta.

Audiobooki i literackie słuchowiska stają się więc czymś modnym. Co ciekawe, jak pokazują dane z zagranicy, sięgają po nie przede wszystkim ludzie młodzi, dla których słuchanie staje się naturalnym i dominującym sposobem kontaktu z literaturą. Nie jestem z tych, którzy załamują w tym momencie ręce i twierdzą, że audiobook to nie prawdziwa książka. Jakiekolwiek wartościowanie tych dwóch czynności wydaje mi się pozbawione sensu. Oczywiście, słuchanie to nie czytanie. Pracują inne części mózgu. Istotny jest także wpływ lektora, który czytając w ten lub tamten sposób, niejako narzuca interpretację książki. Niemniej, audiobooki mają jedną kolosalną zaletę – można ich słuchać w tych momentach, kiedy po prostu nie możemy czytać – podczas jazdy samochodem, biegania, ćwiczeń czy gotowania obiadu. Audiobooki są dla mnie więc dodatkowym kanałem kontaktu z literaturą, który nie tyle konkuruje, co współistnieje z tradycyjnym czytelnictwem.

Ten wzrost popularności audiobooków jest też dla mnie źródłem nadziei, bo pokazuje, że pomimo wszystko, ludzie mają potrzebę kontaktu z dobrą opowieścią i tego kontaktu po prostu szukają. I patrząc na to, co się dzieje, nie zdziwię się, jeśli w najbliższym czasie kilku najciekawszych literacko książek raczej będziemy wysłuchiwać niż je czytać.

Wojciech Chmielarz