„Letnia chamska promocja czytelnictwa”. Felieton Sylwii Chutnik.

Sylwia Chutnik, fot: Wydawnictwo Od Deski Do Deski

Każdy pretekst jest dobry, aby sięgnąć po książkę. Tak jest i w wakacje. Nie ma, że zmęczenie i urlop. Wokół nas pełno wydarzeń kulturalnych i festiwali. Na jednym z nich będzie szczególnie ciekawie.

Dwunasta edycja OFF Festivalu, oprócz muzyki granej na czterech scenach po raz kolejny zaprasza do Kawiarni Literackiej. To oddzielna przestrzeń do spotkań z pisarzami i pisarkami i dyskusji na tematy książkowe i nie tylko. Literatura od początku była ważnym elementem tego wydarzenia ze względu na powiązania twórców z różnymi dziedzinami sztuki. Poprzedni kuratorzy Kawiarni: Wojciech Kuczok i Krzysztof Varga co roku zapraszali na festiwal ważnych i cieszących się popularnością pisarzy, którzy traktowani byli zawsze niczym rockowe gwiazdy. I dobrze, bo pisanie to introwertyczna czynność, warto więc czasem wyjść do ludzi i rozprostować kości.

W tym roku kuratorką została niżej podpisana, a oficjalnym partnerem nie jest już Instytut Książki lecz sieć księgarni. Dobra zmiana została zastąpiona komercyjnym przedsięwzięciem. Takie czasy.

Dokładny plan lekcji znaleźć można na stronie OFF-u, chciałabym więc skupić się na tym, co jest często dyskutowane w środowisku osób aktywnie korzystających z kultury lub bezpośrednio związanych z rynkiem wydawniczym. Coroczne lamenty przy okazji ogłoszenia wyników badania czytelnictwa sprawiają, że zastanawiamy się, w jaki sposób zająć się promowaniem czytelnictwa i czy w ogóle to określenie nie jest przypadkiem wydmuszką i nowomową bez treści.

Festiwaloza, czyli skupianie się na jednorazowych wydarzeniach, jest często krytykowana za to, że nie stanowi długoplanowego działania na rzecz czytelnictwa. Jest błyskiem, literacką chwilówka obliczoną na kilkunastominutowy aplauz. Do tego: skierowaną do i tak przekonanych osób, które wiedzą, gdzie jest najbliższa im księgarnia. Czyli mówiąc wprost: czytają książki. Po co więc dodatkowe koszty na to, aby brandzlować się we własnym gronie?

Otóż sprawa nie jest taka oczywista. Po pierwsze: nie ma nic złego w tym, że ludzie lubiący książki spotykają się i o książkach rozmawiają. Nerdom też się należy coś od życia. Po drugie: nie jestem pewna, czy rzeczywiście wszyscy pilnie sięgają po lekturę. Czasami deklaratywność nie pokrywa się z realiami i ci, którzy chcieliby być postrzegani jako mole książkowe wolą siedzieć na Netflixie niż ślinić palce przy kolejnym tomie uczonych tyrad czy choćby kryminalnym hicie. Po trzecie: nachalnej promocji czytelnictwa nigdy dość. To nie jest tak, że skoro przeprowadzimy kampanię społeczną za pieniądze podatników/unio europejsko/crowfunding czy spadek po bogatym wujku to rewolucja dokona się raz na zawsze. Trzeba, jak mówił klasyk, siać i siać aż do znudzenia i samym sobie przypominać, że bieganie wzrokiem z lewa na prawo jest czynnością umilającą życie, rozwijającą wyobraźnię a nade wszystko uspokajającą skołatane nerwy.

Dlatego też jestem entuzjastką działania z zaskoczenia, sprytnie i podprogowo. Człowiek jedzie wystylizowany na muzyczne pląsy a tu – bach – trafia na spotkanie autorskie. Idzie sobie po piwo do baru, a na nim leżą książki do sprzedania. Próbuje rozejrzeć się w celach matrymonialnych a tam regały z książkami. Nie ma wyjścia, zwykle oczy same wędrują za literami składając je w poszczególne słowa. I bardzo dobrze – to znaczy, że haczyk zadziałał. Podstępne przemycanie literatury w muzycznych kręgach może przynieść kolejne ofiary czytelnictwa charakteryzujące się przekrwionymi oczami i debetem na karcie po wizycie w księgarni.

www.unsplash.com/Yvette de Wit

Ta ostatnia kojarzy się zwykle albo z zakurzoną ladą z przeterminowanymi podręcznikami szkolnymi bądź upstrzonym gadżetami sklepikiem. Tymczasem – a mówi Wam to dyplomowana technik księgarz – jest to miejsce kultury, gdzie nie znajdziecie towaru a lektury. Gdzie wcale nie musicie poczuć się niczym w muzeum starego rzemiosła. Książki są jak najbardziej na czasie.

Jeszcze słówko o dobrej nowinie i ciągłym gadaniu o potrzebie czytania. Na potwierdzenie swoich racji skuteczna jest zwykle anegdota. Oto i ona. Niedawno taksówkarz, zanim jeszcze zapytał o adres, spojrzał na mnie w tylnym lusterku i oznajmił: „Pani to jest znana pisarka”. Człowieka zawsze cieszy, kiedy inni myślą o nim w kategoriach splendoru, więc nie zaprzeczyłam. Taksówkarz kontynuował, że muszę być naprawdę znana, skoro nawet on mnie rozpoznał, bo przecież „książek nie czyta w ogóle”. Nie mogłam uwierzyć w jego buńczuczną deklarację, zaczęłam więc dopytywać. A może jednak jakaś lekka sensacja na plażowym kocu? Broszura o chorobach wenerycznych? Ulotka z pizzerii? „Nic”, oświadczył dumnie taksówkarz i zaczął mi wyjaśniać swój światopogląd. Otóż czytanie to przeżytek, nuda, wiocha i czas przeszły dokonany. A całe to gadanie i zachęcanie do czytania jest tylko po to, abyśmy my, pisarze – tu spojrzał wymownie – nachapali się piniendzy. „Proszę paniom, trzeba się pogodzić z tym, że kiedyś nie było nic do roboty, to człowiek z nudów i po książkę sięgnął. A teraz? Telewizor, komputer, wszystko!” Kiedy próbowałam argumentować, że przecież literatura, że słowo pisane, że tradycja ofuknął mnie zniecierpliwiony – kiedyś były konne dorożki. I czy ja bym chciała teraz dorożką jechać zamiast jego Volvo? Zasępiłam się.

Czyli znowu: książka kojarzona jest z ciuchcią, bednarzem i tarą na pranie? Cóż, tym bardziej należy pokazywać, że nie jest przeżytkiem. Że każdy może znaleźć coś dla siebie między okładkami. Że czytanie to jest zapełniacz wolnego czasu, ale wartościowy sposób na poszerzanie horyzontów. Niezależnie od tego, czy korzystamy z papierowego wydania czy e-booków.

Dlatego też wszystkich festiwalowych zapaleńców zapraszamy do namiotu Kawiarni Literackiej na dysputy, słuchowiska i wystawę okładek książek. Będzie można słuchać, czytać i gadać. Bo książka jest ważna. Sprawdzone info.

Tegoroczna Kawiarnia Literacka będzie nawiązywała do atmosfery czytania w domu. Gdzieś na łóżku lub w wygodnym fotelu. Spokojnie, wbrew natłokowi pracy i codziennej szamotaninie. Motywem przewodnim naszych literackich rozmów jest wspólnota. Na chwilę zawiesimy spory i podziały zastanawiając się, czy jest coś, co nas łączy i sprawia, że możemy powiedzieć: „wszyscy”?

Zapraszamy na debaty i słuchowiska, czyli czytanie książek przez ich autorów i autorki wraz z akompaniamentem muzyków. W trakcie festiwalu zobaczyć będzie można wystawę okładek książek zaproszonych gości w ramach akcji „Oceń książkę po okładce”. W namiocie Kawiarni znajdować się będzie również księgarnia, gdzie będzie można oddać się najważniejszej czynności na świecie: kompulsywnym zakupom książek.

Wśród gości między innymi: Michał Witkowski, Natalia Fiedorczuk-Cieślak, Szczepan Twardoch, Grażyna Plebanek, Ziemowit Szczerek, Małgorzata Halber i inni.

Sylwia Chutnik