Wczoraj pisałem o nominacjach do Nagrody Wielkiego Kalibru. Dziś rozmowa z polską Larą Croft, czyli Martą Guzowską. Rozmawiamy przede wszystkim o NWK, ale też o najnowszej książce, która ukaże się już w czerwcu. Smacznego czytania.
Marto, Ty NWK dostałaś 3 lata temu, nominacja była dla Ciebie zaskoczeniem?
Była, oczywiście, tym bardziej, że pierwsza nominacja (dostałam dwie) i Nagroda Wielkiego Kalibru były za mój debiut, „Ofiarę Polikseny”. Każdy debiutant marzy, żeby jego powieść została dostrzeżona, ale w moim przypadku rzeczywistość przerosła najśmielsze marzenia. Pamiętam też jak dziś moment ogłoszenia nagrody, podczas gali na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Plotkowałam właśnie z gościem festiwalu, wspaniałym pisarzem Walterem Mosleyem (miałam to szczęście, że posadzono nas obok siebie) i objaśniałam mu, o co chodzi z tą nagrodą, kiedy wyczytano moje nazwisko. Na szczęście nie byłam w szpilkach, bo z wrażenia na pewno nie doszłabym na scenę.
Co nagroda zmieniła w Twoim pisarskim życiu?
W relacjach z wydawcami ta nagroda zmienia niewiele. Natomiast mnie osobiście, jako pisarce, bardzo dodała sił. Uwierzyłam, że moja powieść podoba się nie tylko mnie 🙂 Ale i tak najtrudniejsze było napisanie drugiej powieści, „Głowy Niobe”. Która zresztą też dostała nominację.
Jak duże ma znaczenie ma NWK w świecie polskiej literatury?
To jest największa nagroda „branżowa”, przyznawana dla najlepszej polskiej powieści kryminalnej lub sensacyjnej w danym roku. I jako taka traktowana jest przez wszystkich: przez wydawców i przez pisarzy. Co roku obserwuję też coraz większe zainteresowanie mediów. Może niedługo pisarzy kryminałów będą w Polsce nosić na rękach, tak jak w Skandynawii.
Twoim zdaniem powinno być w Polsce więcej tego typu nagród dla pisarzy?
Tak! Po pierwsze dlatego, że nigdy nie dość uznania dla pisarzy. Podobno prawie 70 procent Polaków nie miało w ostatnim roku książki w ręku. Może nie wiedzą, ilu mamy wspaniałych pisarzy? I to nie tylko poważnych, ale też twórców tzw. literatury popularnej na naprawdę wysokim, światowym poziomie. A po drugie: takie nagrody to czysta frajda, i dla pisarzy, i dla ich fanów.
Wśród tegorocznych nominowanych masz swojego faworyta?
Jestem archeologiem, więc moim zdecydowanym faworytem jest Jakub Szamałek (również archeolog!) z trzecim tomem swojej serii o starożytnym detektywie Leocharesie.
Odchodząc od NWK, wkrótce ukazuje się Twoja najnowsza książka. Co możesz zdradzić swoim czytelnikom?
Spodziewajcie się czegoś całkiem innego, niż to, co do tej pory pisałam. Po pierwsze: „Chciwość” (bo taki tytuł nosi powieść, która ukaże się w wydawnictwie Burda Książki) to nie kryminał, tylko thriller. Po drugie: bohaterką jest kobieta. I do tego kobieta, która jest zarówno archeolożką, jak i złodziejką. Ma za zadanie ukraść naprawdę niezwykły skarb… Więcej już zdradzić nie mogę, może jeszcze tyle, że akcja jest naprawdę wartka. Śledźcie uważnie mój profil na Facebooku, tam ujawnię więcej :-). Powieść jest już w druku, ukaże się na samym początku czerwca.